Gdy na początku listopada bieżącego roku katowicki sąd wydał wyrok nakazujący usunięcie WIBOR- u z umowy kredytowej, banki zdecydowanie nie zareagowały na tę wiadomość pozytywnie. Co więcej, w połowie grudnia Sąd Rejonowy dla Warszawy Woli udzielił zabezpieczenia powództwa wynikającego z zakwestionowania umowy kredytu zaciągniętego w złotówkach, którego swojej klientce udzielił BNP Paribas. Kobietę zwolniono z obowiązku spłaty rat kredytu aż do zakończenia procesu przeciwko bankowi, dzięki któremu chciała ona doprowadzić do unieważnienia umowy. To niezwykle istotne, gdyż kolejna tego rodzaju decyzja nie pozwala już instytucjom finansowym lekceważyć podejmowanych przez konsumentów działań. Co to oznacza? Bardzo możliwe, że wytoczona przez kredytobiorców walka ze wskaźnikiem WIBOR nabierze tempa, a liczba pozwów wzrośnie.
Kontrowersje wokół WIBOR- u nie ustają
Według Związku Banków Polskich w sądach toczy się aktualnie kilkadziesiąt spraw, które dotyczą kredytów oprocentowanych wskaźnikiem WIBOR. Znalazł się on na celowniku ekonomistów i prawników, którzy jasno deklarują, że według nich jest on nieuczciwy ponieważ bazuje wyłącznie na bankowych spekulacjach, a nie na rzeczywistych transakcjach.
Przytoczone powyżej stanowiska sądów pozwalają stwierdzić, że rozpoczął się istotny etap, którym jest kształtowanie się trendu orzeczniczego. Bardzo prawdopodobne jest to, że wymiar sprawiedliwości będzie regularnie decydował o zawieszeniu spłat wysokich rat kredytowych do momentu rozstrzygnięcia tego, czy zapisy dotyczące zmiennego oprocentowania na bazie WIBOR-u są abuzywne, a co za tym idzie – nie wiążą konsumenta.
Kluczowym momentem był 3 listopada, gdy Sąd Okręgowy w Katowicach nakazał usunięcie WIBOR-u z umowy kredytu mieszkaniowego, który zaciągnięto w ING Banku. W rezultacie kredytobiorczyni aż do uprawomocnienia się wyroku będzie płaciła raty niższe o niemal 75%! Z pewnością będzie to ogromnym odciążeniem dla jej domowego budżetu.
Czym sąd argumentował swoją decyzję? Przede wszystkim tym, że sposób ustalania oprocentowania bazującego na tym wskaźniku jest wadliwy. Podkreślono także, że ING Bank nieprawidłowo poinformował klientkę o ekonomicznych następstwach zmiany oprocentowania i nieograniczonym ryzyku, które wiąże się ze zmienną stopą procentową opartą na WIBOR-ze.
Kluczowym błędem banku było to, że nie dołączył do umowy regulaminu ustalania stawki referencyjnej WIBOR. Co ciekawe, wyroki, które unieważniały umowy kredytów złotowych były już wydawane przez sądy kilka lat temu.
Liczba pozwów rośnie, podobnie jak obawy i niepokój banków
Statystyki nie kłamią – liczba spraw, których przedmiotem jest niewłaściwa klauzula zmiennego oprocentowania WIBOR-em rośnie. Coraz więcej kredytobiorców decyduje się walczyć o swoje prawa aby poprawić sytuację materialną i cieszyć się stabilizacją finansową. Eksperci związani z sektorem bankowym jasno mówią o tym, że spodziewają się, że ta tendencja się utrzyma. Związek Banków Polskich nie kryje swoich obaw na temat tego, jak dalej potoczy się sytuacja.
Zaznacza, że pierwsze postanowienia sądów, które usuwają WIBOR z umów kredytowych nie są jeszcze wyrokami, a co za tym idzie, kredytobiorcy nie powinni zbyt szybko cieszyć się swoim zwycięstwem. Poniekąd występuje również w obronie wskaźnika, twierdząc, że jest to indeks licencjonowanym, który spełnia warunki unijnego rozporządzenia BMR.
Z tym stanowiskiem zdecydowanie nie zgadzają się prawnicy i rynkowi specjaliści, którzy zarzucają metodzie określania wysokości WIBOR-u brak przejrzystości. Głównym argumentem jest tutaj to, że nie ma on wiele wspólnego z realnymi transakcjami i opiera się wyłącznie na deklaracjach największych krajowych banków, którzy pragną doprowadzić do tego, by wartość indeksów była jak najwyższa.
Dlaczego? Z bardzo prostej przyczyny – pozwala im to czerpać największe korzyści z odsetek naliczanych od kredytów. Nie ma więc niczego dziwnego w tym, że usuwanie tego wskaźnika z umów zawartych z konsumentami nie jest im na rękę i chcą tego uniknąć za wszelką cenę.
Niejasności związane z domniemanymi manipulacjami wskaźnikiem WIBOR
Wiele mówi się o manipulacjach WIBOR-em. W grudniu UKNF wydał oficjalny komunikat, aby poinformować w nim, że do tej pory nie znaleziono żadnych dowodów, które by to potwierdzały. Nie tylko nie dowiedziono manipulacji, ale nawet ich nie uprawdopodobniono. Wyraźnie powiedziano również, że prace nad WIRON-em, czyli zastępcą WIBOR-u, nie mają niczego wspólnego z zarzutami kierowanymi pod adresem aktualnie używanego wskaźnika.
Zgodnie z planami, wdrożona zostanie wieloetapowa procedura, która pozwoli na przejście z WIBOR- u na WIRON do 2025 roku. Mimo tego, zaledwie kilka tygodni temu do mediów trafiła sensacyjna wiadomość dotycząca zeznań sygnalisty, który zawodowo związany jest ze spółką zarządzającą wskaźnikami lub z nadzorem finansowym.
Według niego WIBOR jest podatny na manipulacje. Co więcej, o nieprawidłowościach podczas określania wysokości indeksów miał informować już wcześniej Europejski Urząd Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych.
Kredytobiorcy pełni optymizmu – czy słusznie? Bardzo możliwe!
To, jak gwałtownie KNF oraz ZBP zareagowały na wiadomości o pierwszym postanowieniu, którym usunięto z umowy kredytowej WIBOR na czas trwania procesu jest wyraźnym komunikatem mówiącym o tym, że banki bardzo obawiają się, że sytuacja z Frankowiczami się powtórzy. Świadomość konsumentów na temat tego, jak mogą dochodzić sprawiedliwości jest coraz większa.
Prognozy dla instytucji finansowych nie są optymistyczne. Pokuszono się już o pierwsze, wstępne obliczenia. Według nich rozliczenie wszystkich kredytów mieszkaniowych zaciągniętych w złotówkach w sposób, który nakazywałby bankom całkowity zwrot odsetek wynikających ze stawek WIBOR-u oznaczałoby konieczność poniesienia kosztów sięgających niespełna 84 miliardów złotych. To liczba, która robi ogromne wrażenie. Jak rozwinie się sytuacja? Pozostaje obserwować dalsze losy procesów sądowych i śledzić wydawane w ich trakcie wyroki.